Maj 2015
Po raz pierwszy od września 2012 roku (wtedy zrobiłem rekordowe 534km!) w kończącym się dziś miesiącu przebiegłem więcej niż 400 kilometrów. Dlatego uznałem, że to dobra okazja na wpis tutaj.
Standardowo po maratonie (który biegłem pod koniec kwietnia) powinien być czas na odpoczynek, jednak ze względu na kalendarz startów tym razem nie było na to czasu… Cieszy też fakt, że mimo tylko jednego krótkiego wyjazdu w góry udało się uzbierać blisko +7000m/-7000m wzniesień.
Wczoraj mocne przetarcie na ParkRun Warszawa Praga i atak na rekord życiowy na 5km. Atak niestety nieudany – ponieważ zabrakło kilkudziesięciu metrów do 5km (swoją drogą to jeden z powodów dla których warto wybierać jednak starty w CITY TRAIL). Cel nadrzędny – czyli mocny trening zrealizowany w 100%. Wynik 16:21 w samotnym biegu (od samego startu nikt nie podjął próby utrzymania mojego tempa) – cieszy.
Dzisiaj jeszcze żwawe 16km i teraz czas na regenerację przed docelowym startem w tej części sezonu: Biegiem Rzeźnika. Razem z Benkiem zamierzamy tam w tym roku trochę powalczyć…
Trzymajcie kciuki! 😉
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.