Biegać!

Ciągle piszę o wszystkim, tylko nie o tym jak i ile trenuje. Czas więc poruszyć ten temat. Dzisiejszy post będzie podsumowaniem moich treningów od listopada do końca lutego.
Tak jak pisałem we wcześniejszych wpisach, strasznie ciężko było mi się zebrać po wiosennym maratonie, dlatego moje trenowanie wyglądało w kratkę, kilka tygodni biegałem sporo, aby później stracić ochotę i robić sobie wolne. Nie miałem też ochoty na żadne starty, więc jedyny cel jaki sobie obrałem to listopadowy półmaraton w Kościanie. I kiedy w końcu przemogłem się, zacząłem regularnie trenować i co najważniejsze czerpać z tego przyjemność, przewróciłem się w lesie, stłukłem kolano i na kilka tygodni musiałem odpuścić… W ten sposób oprócz prowadzenia znajomego w maratonie na 02:35 (12. Poznań Maraton, biegłem do 25 kilometra) nie startowałem na jesieni praktycznie nigdzie (oprócz Biegu Niepodległości na 10km w Luboniu, gdzie udało mi się zająć 5 miejsce z czasem 35:28).

Czytaj dalej…

Maniacka Dziesiątka

Maniacka Dziesiątka jest dla mnie biegiem wyjątkowym, przede wszystkim dlatego że to na Maniackiej dziesiątce debiutowałem na dystansie 10km i w sumie w ogóle w biegu ulicznym (wcześniej startowałem co prawda w Zimowym Biegu Trzech Jezior w Trzemesznie – ale tamta ośnieżona, przełajowa trasa do złudzenia przypominała trasy wokół jeziora Durowskiego, gdzie biegałem wielokrotnie).
Maniacka jest dla mnie wyjątkowa też z innego powodu, jej początek pokrywa się z początkami mojego biegania, a co się z tym wiąże mam dotychczas zaliczone wszystkie edycje. Po krótkiej analizie wydaje mi się, że jestem najmłodszym z 57 zawodników, którym udało się tego dokonać. Dlatego pokusiłem się o stworzenie kilku statystyk i ocenę swoich szans na zostanie liderem klasyfikacji zawodników, którym udało się tego dokonać.
Tabela poniżej przedstawia najlepszą siódemkę owej klasyfikacji, poszczególne czasy oraz ich sumę.

Czytaj dalej…

III GP Poznania – bieg 3.

Przerwa od ostatniego wpisu była zdecydowanie dłuższa niż zamierzałem, ale to bynajmniej nie z lenistwa, czy braku tematów na które mógłbym napisać. Wręcz przeciwnie, dzieje się tyle, że po prostu nie miałem na to czasu. Pozytywną stroną jest fakt, że jak już czas się znajdzie to nie będę miał problemu ze znalezieniem pomysłu na wpis.

Najgorsza jest świadomość, że akurat teraz miałem wolne na uczelniach, więc strach pomyśleć co będzie jak oprócz codziennych zajęć – praca, organizacja GP i trening dojdą zajęcia na uczelniach (ostatni rok na AWF – wychowanie fizyczne i pierwszy na UAM – informatyka). Tak, tak dobrze przeczytaliście, napisałem trening. Znaczy to, że w ciągu ostatnich trzech tygodni byłem biegać 15 razy, a taka częstotliwość pozwala mi już nazywać moje bieganie trenowaniem.

Czytaj dalej…

Co z moją motywacją?

Zgodnie z obietnicami przyszedł czas na wpis na temat mojego treningu w ostatnim czasie. Chociaż ciężko nazywać to treningiem… Generalnie są jeszcze małe szanse że uda mi się przekroczyć 3000 kilometrów przebiegniętych w 2011 roku – taki kilometraż jednak na nikim raczej wrażenia nie zrobi. Ale o tym napiszę trochę więcej w podsumowaniu roku, na które przyjdzie czas wkrótce.

Wracając do treningu, wszystko było dobrze do Maratonu w Paryżu, a na samym maratonie nawet bardzo dobrze! Niestety później mimo osiągnięcia świetnego – zgodnego z założeniami wyniku odechciało mi się trenować. Długo myślałem nad przyczyną i dopiero w tym tygodniu mnie olśniło! Po przeczytaniu na facebook’u znajomego triatlonisty Pawła Bondaruka wpisu: „Bo naprawdę chodzi o to by króliczka gonić a nie złapać. Jak się złapie to się nudno robi.”  –  zacząłem analizować swoje bieganie…

Czytaj dalej…

III GRAND PRIX Poznania

W sobotę odbył się II bieg, 3 edycji, a 16 w sumie, bieg pod egidą GRAND PRIX Poznania, jednocześnie 3 na którym występowałem sam w roli organizatora. Dlaczego o tym piszę? Nie żeby się pochwalić, czy dowartościować. Po prostu w sytuacji kiedy jesteśmy z Benkiem we dwójkę jest dużo łatwiej, zawsze wiem, że jeśli ja o czymś zapomnę jest on i w drugą stronę działa to tak samo. Dlatego tak naprawdę dopiero w sytuacjach kiedy wiem, że sam muszę nad wszystkim panować jestem w pełni zmobilizowany. Praktycznie cały tydzień poświęciłem więc wyłącznie na organizację biegu aby wszystko dopiąć na ostatni guzik (muszę jeszcze napisać podanie o urlop krótkoterminowy na uczelni i z góry dziękuję za przychylność Dziekana).

Kilka ciekawostek z przygotowań do biegu. Po pierwsze w piątek wieczorem doszedłem do wniosku, że jesteśmy chyba jedynym biegiem w kraju, gdzie organizator sam przygotowuje herbatę dla takiej ilości uczestników (w 2. biegu biorąc pod uwagę bieg główny, Nordic Walking, oraz biegi młodzieżowe wzięło udział prawie 800 osób)! 400 torebek herbaty, 5kg cytryny, 4kg cukru… Daje nam prawie 140 litrów gorącego napoju w 4 termosach 🙂 Po drugie, przy każdym biegu pracuje: 20 wolontariuszy w dniu biegu (5 godzin), 5 osób przygotowuje biuro zawodów na 3 dni przed biegiem poświęcając codziennie ok. 5-6 godzin. Nie wliczając w to mnie i Benka, którzy pracujemy nad projektem codziennie i tak daje nam to ponad 175 godzin pracy wolontariuszy na każdy bieg! Miałem w głowie więcej takich informacji, ale jak na złość uciekły… Jak mi się przypomni to na pewno napiszę 🙂

Czytaj dalej…

Kategorie